piątek, 28 października 2011

"Ostatnia Wieczerza" /4/

Dawno już nie pokazywałam postępów, czas więc by to nadrobić. Co prawda pamiętam, że w zeszłym tygodniu robiłam zdjęcia, ale tego co się z nimi stało już nie pamiętam. Musiałam chyba przez pomyłkę wykasować. Hmmm...
Cyknęłam jednak nowe i oto one.

Fragment, nad którym obecnie pracuję:




I kanwa w całości:


A tu tak dla porównania - październik 2010:

Nie wiem, czy przez ten rok przybyło dużo czy mało, wiem jednak że teraz (paradoksalnie przy dwójce już dzieci) idzie mi szybciej niż przez ostatnie latka (a zaczęłam wyszywać ponad 4 lata temu) i to biorąc poprawkę na ilość mniejszych i większych przerywników. Jeszcze pewnie sporo wody w Wiśle upłynie zanim skończę, ale naprawdę cieszę się z ostatnich postępów. A to wszystko dzięki Waszemu dopingowi i miłym słowom. Dzięki serdeczne za wsparcie. Razem z Wami dam radę postawić wreszcie kiedyś ostatni krzyżyk!!!!

wtorek, 25 października 2011

Tygrysek.....

....oficjalnie ukończony. Po praniu, prasowaniu i oprawieniu prezentuje się tak:


Na początku miał być po prostu tygryskiem. Jak już postawiłam ostatni krzyżyk stwierdziłam jednak, że będzie z niego świetna metryczka dla naszego starszego synka wielkiego miłośnika tygryska ze stumilowego lasu. Miejsca na środku obrazka akurat było tyle, ile potrzeba, żeby pomieścić "metryczkowe dane". Tak więc oto zwykły tygrysek stał się niezwykłą metryczką, która zawisła przed chwilką na ścianie w pokoju nowego właściciela.

poniedziałek, 24 października 2011

Mój mały Indianin.

Czwartek wieczór - telefon:  "Jest tydzień misyjny i w niedzielę dzieci będą niosły dary do ołtarza przebrane za inne narodowości. Adasiowi przypadł Indianin. Możemy na Ciebie liczyć?". No przecież nie mogłam odmówić, prawda? Do naszej misji katolickiej w Marly nie przychodzi wiele osób, choć dzieciaków ostatnio sporo jest, ale przecież Adasiowi bycie Indianinem na pewno się spodoba.

W piątek rano ruszyliśmy do sklepów w poszukiwaniu stroju. No i co - no właśnie nic. Nie znaleźliśmy nic w odpowiednim rozmiarze i przystępnej cenie. 

Trzeba by więc coś uszyć, ale tu też pojawia się problem. Sklepów z materiałami tutaj też za wiele nie ma, ale od czego wyobraźnia. Poszewka na poduszkę w kolorze beżowym (kupiłam nową ma się rozumieć) da się przecież przerobić na chłopięcą indiańską tunikę, do tego pióropusz (piórka akurat mają w sklepie hobbistycznym), pod spód koszula w kolorze khaki i beżowe spodnie i oto jak się mój mały Indianin prezentował:


 I boliwijska stuła, którą niósł do ołtarza:



Wiem, że nie wyszło mi to zbyt idealnie. To moje drugie podejście do szycia (pierwsze było dawno, dawno temu), bez żadnego wykroju, mierzone po kawałku na synku no i dopiero uczę się obsługi nowej maszyny. Zadowolona jednak jestem, tym bardziej, że strój bardzo się wszystkim podobał.

Miłego dnia:)

wtorek, 11 października 2011

Testowanie lol

Postanowiłam przetestować dziś moją nową maszynę. Spodnie mężusia już chyba ze 2 miesiące czekały na zszycie, ale jakoś tak strasznie mi się ciągle nie chciało. Ręcznie to jednak trzeba się przykładać, żeby trzymało mocno. No a maszyną - chwila i gotowe.

Jak ją jednak wyciągnęłam i odpaliłam nie byłabym sobą, gdybym nie wypróbowała modułu haftującego. Nic wielkiego nie zrobiłam, takie małe testy na jakiś tam szmatkach, które do niczego użyte nie będą, ale przynajmniej wiem, że obsługa nie będzie chyba taka bardzo skomplikowana.

Stworzyłam więc taki sobie napis:

Próbowałam go potem wziąć jeszcze w rameczkę, ale jak widać z rozmiarem nie trafiłam heh.

A żeby nie było, że tak tylko na jakiś szmatkach trenowałam, to ozdobiłam ręczniczek do twarzy mały kwiatowym hafcikiem:


Oczywiście kolory nijak się mają do wzoru, ale mam ich tylko 10 (a maszyna chciała aż 2 odcienie niebieskiego) i zbyt pięknie chyba nie wygląda (nie wiem może to wina puszystości ręcznika), ale jak na pierwszy raz chyba nieźle mi poszło.

Cieszę się, że metryczka przypadła Wam do gustu i dziękuję za miłe komentarze. Zabieram się właśnie za kolejną, a nie będzie to na pewno ostatnia.

Miłego dnia (a raczej popołudnia lol) :)

niedziela, 9 października 2011

Matematyczna metryczka:)

Cosik często tu ostatnio zaglądam :) Ale to chyba dobrze.

Jeszcze w ostatniej chwili przed wyjazdem do kraju udało mi się znaleźć chwilkę na zrobienie metryczki - spóźnionego prezentu urodzinowego dla córeczki mojej kuzynki. I znów haft matematyczny - wciągnął mnie bardzo a jego wielką zaletą jest to, że efekt końcowy uzyskuje się bardzo szybko. To wcale nie znaczy, że haft krzyżykowy odchodzi w zapomnienie. Oba są niezwykle urocze, a jak czasu brak...

Oto efekt mojej pracy:


Zdjęcia niestety nie najlepsze, ale ciężko fotografuje się biały papier, zwłaszcza w pochmurny dzień, kiedy trzeba używać lampy błyskowej.

Kuzynka była bardzo mile zaskoczona i przyznała mi się, że chciała mnie o metryczkę dla córeczki poprosić. Jak to miło trafić z prezentem :)

Miłej nocki życzę wszystkim i dziękuję za Wasze odwiedziny:)

sobota, 8 października 2011

I znów się chwalę:)

Jakiś czas temu zapisałam się na wymiankę forumową na złotych rączka. Temat - zakończenie lata. Do przygotowania była jedna rzecz która w jakiś sposób miała wiązać się z latem.

Oto jakie cudeńko dostałam od mojej drugiej połówki Eluni:



Już dawno pergamo mi się podobało, a teraz jestem posiadaczką pięknego obrazka. Dziękuję ci bardzo serdecznie. Mój mężuś jest też zauroczony, chciałby teraz, żebym i ja tak umiała, ale chyba jeszcze wiele wody w Wiśle upłynie zanim się naumię. Tyle innych rzeczy mam jeszcze do zrobienia.

A to tęczowa karteczka przygotowana przez mnie dla Miltonii:


Strasznie blado wygląda przy tym, co ja dostałam. Następnym razem muszę się bardziej postarać. Była to moja pierwsza wymianka i już wiem, że następny raz na pewno nastąpi, mam nadzieję, że niedługo.

Mysiu - maszynę kupiliśmy TUTAJ. Zapłaciliśmy mniej niż podane jest w sklepie internetowym (może przy odbiorze osobistym dają jakiś upust?) i dostaliśmy jeszcze trochę akcesoriów gratis, a teraz czekam na obiecaną płytę z dodatkowymi wzorami do haftu (w ferworze pakowania wszystkich drobiazgów zapomnieliśmy o niej, więc mam dostać wzory przez internet). Trochę daleko z Krakowa daleko, ale myślę że TUTAJ znajdziesz sprzedawcę bliżej siebie.

Miłej soboty :)

piątek, 7 października 2011

Chwalę się :)

Jakiś czas temu mężuś mój spytał co miałabym ochotę dostać na gwiazdkę. Co prawda jakiś jeszcze czas do świąt, do urodzin było wtedy bliżej, ale biorąc pod uwagę nasze ostatnie zakupy (obiektywy do aparatu) stwierdziliśmy, że potraktujemy je jako urodzinowe prezenty. Bez większego zastanowienia stwierdziłam, że chcę maszynę do szycia. Specem nie jestem, ale czasami się przydaje i już kilka razy zdarzyło mi się pożyczać od znajomej. Mężuś mój zaczął więc szperać w internecie, naradzać się z teściową, zaglądać na specjalistyczne portale. Coś tam mi nawet pokazywało, ale raczej jako ciekawostki (ach te zabójcze ceny).

Jako, że wybieraliśmy się na kilka dni do kraju stwierdził, że pewnie tam coś kupi, bo i dużo taniej, i instrukcja po polsku. Zawsze trochę łatwiej rozszyfrować nowy sprzęt jak się rozumie wszystko co jest napisane (a mój francuski jeszcze zbyt dobry nie jest o mogłabym mieć kłopoty).

W czwartek poprzedni dotarliśmy więc do Zambrowa i już na piątek mężuś mój zaplanował wyjazd do Białegostoku. Oficjalnym powodem był zakup nowego GPS-a, jako, że stary zepsuł się nam po drodze i nie da się go już naprawić.Tak więc ruszyliśmy do M.... (żeby nie było reklamy), tyle, że trochę okrężna drogą. Jakież było moje zdziwienie, gdy zatrzymaliśmy się u sprzedawcy maszyn do szycia a mój małżonek szanowny poprosił o pokazanie konkretnego modelu, zadawał mnóstwo pytań i ogólnie błysnął wiedzą. Ja tam stałam jak ta  ciemna masa, nie wiedząc o co chodzi, ani też o co spytać. Ale w końcu to on nie ja przez ostatnie kilka tygodni spędzał tyle czasu w necie na wyszukiwaniu informacji i opinii. Ja chciałam po prostu maszynę do szycia, a dostałam takie cudo:


Do tego jeszcze moduł haftujący:


I trochę akcesoriów poza tymi, które były w standardzie (podstawowy zestaw nici do haftu, dodatkowe stopki, igły itp.)


Tak więc prezent urodzinowo - świąteczny oficjalnie uznaję za otrzymany. Oczywiście ostatnio usłyszałam: "Co chcesz na gwiazdkę?". Ja na to: "Przecież dostałam wypasiona maszynę", a mężuś: "No ale tak całkiem nic? Głupio będzie". Zgodziłam się więc na perfumy lol ;)

Myślę, że w przyszłym tygodniu wypróbuję mój nowy sprzęcik. Oczywiście puściliśmy ją w ruch od razu po powrocie z zakupów, ale tak tylko na próbę, bez szaleństw, haft kolorowy jednym kolorem. Zapowiada się nieźle sądząc po tym, co udało się nam zrobić. Poczekamy zobaczymy:)

Dalszy ciąg chwalenia - zapisałam się na pierwszorocznicowe candy u Mysi. Troche to trwało bo mój komputer odmawiał współpracy i nie mogłam zostawić komentarza, ale w trzeciej bodajże próbie się udało (zawsze wiedziałam, że trójka jest dla mnie szczęśliwa, więc może wygram). Dziękuję Ci kochana za przypomnienie!!!

Jak już się  tak rozpisałam to brnę dalej. W imieniu moich siostrzeńców dziękuję serdecznie za głosy na plac zabaw w Brwinowie w zabawie "Sto placów zabaw na 100 lat Nivea". Głosowanie zakończyło się dla nich szczęśliwie i mam nadzieję, że plac zabaw powstanie już niedługo.

Zapraszam do podlewania mojego drzewka.

A zainteresowanych zarobieniem paru groszy w internecie do zapisu z linków, które niedawno pojawiły się na górze strony. Jest to zajęcie dla cierpliwych, ale zawsze na jakąś mulinkę się  uzbiera.

Chyba już wystarczy tego przynudzania na dzisiaj. Mam jeszcze czym się chwalić, ale termin pokazywania prezencików z wymianek jeszcze nie nadszedł, więc muszę poczekać. Mogę jeszcze tylko dodać (a co mi tam), że tygrysek ukończony został 2 tygodnie temu. Znajdę jeszcze tylko jakąś fajną ramkę i pokażę, co z niego zrobiłam:)

Wszystkim odwiedzającym dziękuję za miłe komentarze i wszelkie uwagi. Dopingują mnie do dalszej pracy.

Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia:)