Całe wieki mnie tu nie było ale mam coś na swoje usprawiedliwienie - 2 i pół tygodniowy urlop - większość w Polsce i przedłużony trochę weekend w Londynie (odwiedziny u znajomych i zakupki, a to wszystko bez mężusia i dzieci - cud miód lol). Jeszcze kilka dni wracam do Szwajcarii, no chyba że jakiś okropny wulkan pokrzyżuje mi plany.
Jeszcze przed wyjazdem powstała matematyczna metryczka dla wcale nie takiej małej Alicji. W planach była oczywiście krzyżykowa, ale czasu niestety zabrakło.
A oto efekt mojego dziurkowania:
Rodzicom się podoba straszennie a Alicję zapytam za kilka latek heh.
Pamiątka komunijna po małych poprawkach w dacie (trochę mnie denerwował napis wchodzący na kielich więc Maj wyprółam przerobiłam na 05) została oprawiona i trafiła w ręce "komunisty" któremu chyba naprawdę się spodobała (zaniósł ja nawet na poświęcenie do kościoła). Fotki nie mogłam jednak zrobić, gdyż zepsuł mi się aparat, ale mam "komunisty" obiecała, że cyknie i przyśle mi mailikiem. Trochę to pewnie potrwa,ale postaram się być cierpliwa.
Tym czasem życzę miłego dzionka. Od przyszłego tygodnia postaram się regularniej zaglądać:)
2 komentarze:
Przepiękna ;o) Wracaj do nas ;o)
Ciekawa ta metryczka, zupełnie inna od wszystkich, które ostatnio oglądałam. I tak dokładnie wykończona. Baaaardzo mi się podoba. Pozdrawiam :)
Prześlij komentarz