Wreszcie po kolejnej dosyć długiej przerwie udało mi się do niej wrócić. Wczoraj jak już maluchy poszły spać, wszystkie inne zadania były wykonane, gdzieś koło 23, w tle grało Opole a ja z igłą i nitką zasiadłam na kanapie i wzięłam się za krzyżykowanie.
Tak wyglądała gdzieś pod koniec lutego:
Teraz już jest trochę więcej, ale fotkę pstryknę dopiero jak dostanę wreszcie swój aparat. Jak się okazało był nienaprawialny. Trochę się już do niego przyzwyczaiłam ale................dostanę nowiutki:) Już się nie mogę doczekać!!!! Jednak warto było zapłacić w sumie niewiele za ubezpieczenie, choć jak je wykupywaliśmy nikt nie myślał, że rzeczywiście się przyda. A tu proszę, i to 3 miesiące przed końcem terminu lol. Dobrze, że nie dzień po heh
Miłego weekendy wszystkim życzę i pięknie dziękuję za pozostawiane miłe komentarze. Motywują do dalszej pracy:)
3 komentarze:
No proszę coś dużego ;o) Och czekam na zdjęcie ;o) Z tym ubezpieczeniem to się Ci rzeczywiście udało ;o)
Och takiego haftu jeszcze nie widziałam , czekam na efekty :)Pozdrowionka z Mazur
Wow!Ale misterna robota...Prezentuje się imponująco...!!! Ciekawam efektu końcowego...
Prześlij komentarz